poniedziałek, 3 marca 2008

Faceci za kierownicą...

Faceci także za kierownicą przynoszą duże straty. Ponadto stanowią zagrożenie dla siebie oraz niestety dla innych. Na dowód przytaczam autentyczne fragmenty opisów wypadków pochodzące z protokołów zgłoszeniowych PZU S.A.


Wracając do domu podjechałem do złego domu i zderzyłem się z drzewem którego nie mam.

Odholowałem swój samochód z jezdni, spojrzałem na teściową i uderzyłem w nasyp.


Facet był na całej drodze i wiele razy próbowałem go wyminąć zanim uderzyłem w niego.

Budka telefoniczna zbliżała się, kiedy próbowałem zjechać jej z drogi uderzyła w mój przód.

Prowadziłem samochód już czterdzieści lat, kiedy zasnąłem za kółkiem i miałem wypadek.

Mój samochód był legalnie zaparkowany kiedy wjechał w inny pojazd.

Byłem pewien, że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy kiedy go stuknąłem.

Przechodzień nie miał żadnego pomysłu którędy uciekać, więc go przejechałem.

Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku, ponieważ byłem kompletnie pijany. W celu uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do policji.

Nie wiedziałem, że po północy też obowiązuje ograniczenie prędkości.

Jechałem sobie spokojnie, a tu nagle zaatakowała mnie wysepka tramwajowa.

Cały dzień byłem na zakupach - kupowałem rośliny. Gdy wracałem do domu, to żywopłot wyrósł jak grzyb po deszczu, przysłaniając mi pole widzenia w taki sposób, że nie zobaczyłem nadjeżdżającego samochodu.

Mój samochód przeleciał przez barierkę i wylądował w kamieniołomie. Mam nadzieję, że spotka się to z państwa aprobatą.

Kiedy dojeżdżałem do skrzyżowania, nagle pojawił się znak drogowy w miejscu, gdzie nigdy przedtem się nie pojawiał i nie zdążyłem zahamować.

Ostrożnie przyhamowałem, aby ta kobieta upadła jak najdelikatniej.

Zatrąbiłem na pieszego, ale on tylko się na mnie gapił, więc go przejechałem.

Ten pieszy strasznie latał po szosie, musiałem kilka razy wykręcać, zanim na niego wpadłem.


Kierowca, który przejechał człowieka: "Podszedłem do leżącego pieszego i stwierdziłem, że jest bardziej pijany ode mnie".

Poszkodowany przeze mnie obywatel jest teraz w szpitalu i nie chowa urazy. Powiedział, że mogę korzystać z jego samochodu i wziąć jego żonę aż do czasu, kiedy wyjdzie ze szpitala.

Zobaczyłem wolno poruszającego się starszego pana o smutnej twarzy, jak odbił się od dachu mojego samochodu.

Świadek potrącenia pieszego: "Usłyszałem jak Przemek krzyknął do głuchoniemego Tokarczuka: STÓJ".

Samochód przede mną potrącił przechodnia, który jednak wstał, więc też na niego wjechałem.

Pytanie: "Czy próbował pan dać ostrzeżenie?" Odpowiedź ubezpieczonego : "Tak, klaksonem" Pytanie: "Czy druga strona próbowała dać ostrzeżenie?" Odpowiedź ubezpieczonego: "Tak. Zrobiła muuuuuu"

Sprawca wypadku: "To jest niemożliwe, żebym jechał na piątym biegu. Jechałem na pewno na czwartym albo na piątym biegu".


Dziewczyna w samochodzie obok wystawiła na widok swoje piersi i wtedy wjechałem w auto przede mną.

Brak komentarzy: